Ulicami Warszawy przeszedł marsz w obronie Palestyny
Manifestanci spotkali się na rondzie de Gaulle’a, gdzie głos zabrał jeden z organizatorów marszu Filip Ilkowski.
- To nie ludobójcy mają urządzać życie Palestyńczykom, ale sami Palestyńczycy - podkreślił Ilkowski. - I dlatego tu jesteśmy, mówiąc: „Wolna, wolna Palestyna” - dodał.
Do uczestników zwrócił się także ambasador Palestyny w Polsce dr Mahmoud Khalifa. - To, co się dzieje w tej chwili w Strefie Gazy, to na razie nie jest pokój. To zatrzymanie ognia - ocenił.
Zaapelował o prawdziwe porozumienie polityczne, które doprowadzi do utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego w granicach z 4 czerwca 1967 roku, ze stolicą we wschodniej Jerozolimie. - Tylko wtedy będzie możliwy pokój - podkreślił.
Manifestacja przed godz. 14 ruszyła z ronda de Gaulle'a Alejami Jerozolimskimi pod siedzibę Ambasady Izraela w Polsce.
Uczestnicy marszu, wśród których była m.in. Ewa Jasiewicz z Globalnej Flotylli Sumud (GSF) wykrzykiwali hasła m.in. „Nie ma wolności bez wolnej Palestyny” czy „Wolność, równość, Palestyna”. Obok kilkunastu flag palestyńskich w tłumie dostrzec można było flagi anarchistów oraz Akcji Socjalistycznej, której członkowie nieśli także dwa czerwone transparenty z napisami: „Free Palestine. A Secular, Democratic Republic” i „Nie ma demokracji w apartheidzie”.
Na niesionych transparentach i tablicach widoczne były m.in. hasła i napisy: „All Eyes on Gaza”, „Viva Palestina”, „Stop ludobójstwu. Wolna Palestyna”.
Podkom. Jacek Wiśniewski ze stołecznej policji przekazał PAP, że zgromadzenie przebiegło bez większych incydentów. - Wobec kilku osób sporządzone zostały wnioski do sądu o ukaranie za użycie rac w trakcie zgromadzenia - dodał.
Manifestacje poparcia dla Palestyny odbyły się też m.in. we Wrocławiu, Krakowie i Poznaniu. (PAP)
gj/ mas/ jann/
Polska, Warszawa
