Przydacz: prezydent Nawrocki nie ma zaufania do ustaleń, jakie miałby podpisywać Putin
Zapytany we wtorek w Polsat News czy w sprawie negocjacji dotyczących planu pokojowego zaproponowanego w ubiegłym tygodniu przez Stany Zjednoczone, prezydent USA zadzwonił, czy też poprosił o kontakt z prezydentem Nawrockim, Przydacz odpowiedział, że „na tym etapie rozmowy jeszcze pomiędzy prezydentami nie było”.
- Natomiast nasze stanowisko w tej sprawie jest dość jasne. Pan prezydent Karol Nawrocki w żaden sposób nie ma krzty zaufania do ustaleń, jakie miałby podpisywać Władimir Putin, dlatego że Rosja w ogóle, a Rosja putinowska zwłaszcza, nie dotrzymuje porozumień - powiedział szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.
Ponadto - podkreślił Przydacz - prezydent Nawrocki mówi wprost, że „nie można decydować o przyszłości Ukrainy, nie angażując w tę dyskusję samej Ukrainy”. - Jeżeli coś ma być stałe, to nie może być w tym główny aktor pomijany - dodał.
Zapytany, czy Polska „jest potrzebna przy negocjacjach” ws. planu pokojowego, bo nie było polskiego przedstawiciela podczas niedzielnych rozmów w Genewie, a prezydent Trump nie rozmawiał z prezydentem Polski, Przydacz zaznaczył, że prezydent Nawrocki wyraził już „bardzo jasne stanowisko” i zdaniem szefa BPM strona amerykańska ma „pełną świadomość co do tego, jaka postawa Polski byłaby realizowana podczas tych rozmów”.
- Natomiast fakt braku obecności polskiego przedstawiciela w Genewie czy w tych rozmowach dotyczących przyszłości Europy Środkowej, na pewno nie jest optymalny z punktu widzenia naszego interesu, ale o to proszę pytać rząd, dlaczego do takiej sytuacji doprowadzał – powiedział Przydacz.
W tym kontekście ocenił, że w ostatnich miesiącach prezydenta „pozbawia się” większości narzędzi w zakresie polityki zagranicznej, a następnie, gdy „pojawia się problem”, to pojawia się pytanie „dlaczego pan prezydent nie zrobił tego czy tamtego”.
Administracja prezydenta USA przedstawiła w ubiegłym tygodniu prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu plan pokojowy liczący 28 punktów i oczekiwanie zaakceptowania go najpóźniej do czwartku - 27 listopada. Plan został odebrany jako idący na rękę Rosji, choć amerykańscy urzędnicy zastrzegali, że może jeszcze podlegać zmianom.
Szczegóły 28-punktowego planu opublikował pod koniec ubiegłego tygodnia portal Axios. Zgodnie z nim Kijów miałby zobowiązać się m.in. do nieprzystępowania do NATO, ograniczenia liczebności wojsk do 600 tys. żołnierzy oraz oddania Rosji części swego terytorium.
W minioną niedzielę w Genewie spotkali się sekretarz stanu USA Marco Rubio i szef gabinetu prezydenta Ukrainy Andrij Jermak, którzy powiedzieli po rozmowach, że odbyli najlepsze dotąd spotkanie na temat zakończenia wojny w Ukrainie, a oba zespoły pracują nad zmianami do propozycji pokojowej USA. Również w niedzielę w Genewie przedstawiciele nieformalnej grupy E3 (Francja, Niemcy, Wielka Brytania) spotkali się z reprezentantami UE, USA i Ukrainy.
Europejscy liderzy odpowiedzieli w niedzielę na amerykański plan, przedstawiając swoją wersję projektu. Propozycja wprowadza pewne modyfikacje wobec amerykańskiej propozycji m.in. w sprawie ograniczenia liczebności ukraińskiej armii i zakłada gwarancje podobne do tych z art. 5 NATO.
Prezydent Zełenski przekazał w poniedziałek, że rozmowach ukraińskiej delegacji z przedstawicielami USA i Europy w Genewie liczba punktów amerykańskiej propozycji pokojowej została zmniejszona i „nie wynosi już 28” a w ich ramach ujęto „wiele właściwych rzeczy”. Również w poniedziałek przywódcy państw UE omówili na marginesie szczytu UE-Unia Afrykańska w Luandzie w Angoli plan pokojowy dla Ukrainy. Jak powiedział później premier Donald Tusk, liderzy krajów UE zgodnie uznali, że porozumienie pokojowe nie może osłabiać ani podważać bezpieczeństwa Polski i Europy. (PAP)
nl/ mok/ lm/
Polska, Warszawa




