Sprawa listu żelaznego dla Henryka Kani odroczona do października
Sąd przed ogłoszeniem decyzji chce zapoznać się z dodatkowymi dokumentami – poinformowali po posiedzeniu prok. Sebastian Głuch ze śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej oraz obrońcy podejrzanego, którzy w kwietniu br. złożyli wniosek o wydanie listu żelaznego. Taki dokument gwarantowałby podejrzanemu, że mógłby po powrocie do Polski odpowiadać z wolnej stopy do czasu prawomocnego wyroku.
Jeden z reprezentujących Kanię adwokatów Olgierd Pogorzelski powiedział PAP, że sądowi do podjęcia decyzji w sprawie listu żelaznego brakuje kluczowych dokumentów – akt spraw od października 2024 r. czy ostatniej informacji z Argentyny na temat procedury ekstradycyjnej.
- Henryk Kania chce przyjechać do Polski dlatego, że ma prawo do tego, żeby po sześciu latach zmierzyć się z materiałem dowodowym, ale przede wszystkim równolegle – i to trzeba zaznaczyć – toczą się postępowania, które odbierają nie tylko jemu, ale jego rodzinie majątek – powiedział mec. Pogorzelski. Jak wyjaśnił, pozostając za granicą Kania nie może aktywnie, jako strona procesu, występować w toczących się sprawach, które dotyczą setek milionów złotych.
Adwokaci podejrzanego poinformowali, że wyraził on zgodę na podawanie jego pełnego nazwiska.
Rzeczniczka Prokuratora Generalnego Anna Adamiak w pisemnej odpowiedzi na pytania PAP na temat postępowania ekstradycyjnego Kani poinformowała, że ostatnią informację od strony argentyńskiej PK otrzymała w listopadzie 2024 r.
„Zgodnie z jej treścią postępowanie ekstradycyjne pozostaje zawieszone do czasu rozpoznania skargi kasacyjnej przez Sąd Najwyższy dotyczącej oddalenia wniosków dowodowych obrony. Na wniosek PK Ambasada RP w Buenos Aires w dniu 12.05.2025 r zwróciła się do MSZ Argentyny o informację o stanie realizacji wniosku, nie otrzymaliśmy dotychczas odpowiedzi” – dodała prok. Adamiak.
Prokuratura zarzuca Henrykowi Kani wiele przestępstw związanych z funkcjonowaniem zakładów, w tym kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, w ramach której popełniono wiele oszustw na szkodę banków, kilku dostawców oraz Skarbu Państwa. Jak poinformował prok. Głuch, w śledztwie ujawniono wystawienie około 2,5 tys. fikcyjnych faktur na łączną kwotę blisko 900 mln zł. Prokuratorskie postępowanie w sprawie nieprawidłowości w Zakładach Mięsnych Henryk Kania SA toczy się od lipca 2019 r. Jak poinformowała we wtorek PAP Katarzyna Calów–Jaszewska z działu prasowego PK, zarzuty ogłoszono łącznie 40 osobom.
W upublicznionym niedawno w mediach stanowisku Kania twierdzi m.in., że do upadku jego zakładów przyczynił się jeden z banków oraz jedna z największych sieci handlowych w Polsce. Stanowisko podejrzanego dotyczące przyczyn upadłości zakładów mięsnych to jego linia obrony - odpowiada prokuratura.
Jednym z podejrzanych w tym śledztwie jest b. minister rolnictwa i b. szef SLD Wojciech Olejniczak, który został zatrzymany przez CBA w listopadzie 2024 r. Prokuratura zarzuca mu działania na szkodę Alior Banku w związku z przyznawaniem wsparcia kredytowego Zakładom Mięsnym Henryka Kani. Zarzut dotyczy okresu, kiedy Olejniczak dyrektorem Departamentu Biznesu Agro Alior Banku. Według śledczych, szkoda wyrządzona bankowi wynosi 161 mln zł.
Zakłady Mięsne Kania w Pszczynie, które wcześniej były potentatem na rynku, upadły w 2020 r. Ich założyciel Henryk Kania zmarł w listopadzie 2024 r. Jego syn, również Henryk, który przejął zarządzenie firmą, jest głównym podejrzanym w toczącym się w śląskim wydziale PK śledztwie. Był ścigany międzynarodowym listem gończym i europejskim nakazem aresztowania. W 2020 r. argentyńskie służby zatrzymały go w Buenos Aires. Został wówczas osadzony w areszcie domowym.(PAP)
kon/ agz/
