Konieczna dodatkowa opinia w procesie W. Cimoszewicza oskarżonego ws. wypadku
Wyrok w całości, czyli również w zakresie umorzenia wątku ucieczki z miejsca wypadku, zaskarżyła prokuratura. Chce jego uchylenia i zwrotu sprawy do rozpoznania w pierwszej instancji.
Proces dotyczy wypadku, który miał miejsce rano 4 maja 2019 roku, na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce (Podlaskie). Z aktu oskarżenia wynikało, że potrącona przez Cimoszewicza - europosła poprzedniej kadencji, a w przeszłości m.in. premiera – 70-letnia rowerzystka miała złamaną kość podudzia, otarcia twarzy i dłoni.
Prokuratura zarzuciła oskarżonemu, że nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nieuważnie obserwował drogę i nie zachował szczególnej ostrożności, a zbliżając się do przejścia, zbyt późno zaczął hamować i doprowadził do wypadku. Zarzuca mu też, że uciekł z miejsca zdarzenia.
Polityk nie przyznał się do spowodowania wypadku. Zapewniał, że jechał z dozwoloną prędkością, a rowerzystka wjechała na przejście; tłumaczył też, że nie uciekł z miejsca wypadku, ale razem ze znajomymi odwiózł poszkodowaną - na jej prośbę - do domu, a stamtąd ostatecznie zdecydowała się ona pojechać do szpitala.
Sąd w Hajnówce uznał, że brak było dowodów potwierdzających winę oskarżonego, a wątpliwości nie udało się rozwiać innymi dowodami. Ocenił, że zachowanie uznane przez prokuraturę za ucieczkę z miejsca wypadku stanowiło wykroczenie; w tym zakresie postępowanie umorzył z powodu przedawnienia karalności.
Przed sądem w Hajnówce Prokuratura Okręgowa w Białymstoku chciała dla oskarżonego polityka pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, trzyletniego zakazu prowadzenia pojazdów, 10 tys. zł nawiązki na cel społeczny i 10 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej. W apelacji złożyła wniosek o zasięgnięcie uzupełniającej opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, który przygotowywał specjalistyczną ekspertyzę (i jej uzupełnienia) w tej sprawie.
- Skoro sąd pierwszej instancji uznał, że opinia jest niewystarczająca, jestem zmuszony taki wniosek złożyć - mówił w czwartek przed sądem odwoławczym prok. Andrzej Stelmaszuk z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Obrońcy chcieli oddalenia tego wniosku. - Na etapie postępowania pierwszoinstancyjnego prokuratura nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń do tych opinii - mówił jeden z obrońców, mec. Błażej Biedulski.
Zwracał uwagę, że - w oparciu o zebrane w sprawie dowody - nie udało się ustalić prędkości początkowej pojazdu i sposobu hamowania; przywoływał jedną z opinii uzupełniających, w której biegli zwracali na te braki uwagę. - Uważam, że dopuszczenie dowodu z kolejnej opinii nic w tej sprawie nie zmieni - mówił.
- W tej sprawie po prostu nie ma dowodów i nie ma śladów, które pozwoliłyby w pełni to zdarzenie zrekonstruować - powiedział mec. Biedulski.
Sąd odwoławczy zdecydował jednak, że dopuści dowód z uzupełniającej opinii biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Chodzi m.in. o ustalenie miejsca zatrzymania się pojazdu przy prędkości 30 km/h oraz o podanie procentowego wskaźnika prawdopodobieństwa wersji, w której kierowca nie miał możliwości uniknięcia potrącenia, przy założeniu, że jechał zgodnie z przepisami.
Biegli mają na sporządzenie takiej dodatkowej opinii miesiąc.
- Jestem trochę zaskoczony (decyzją sądu - PAP), bo nic nie zmienia się w opisie stanu faktycznego. W związku z tym to, czym dysponują biegli, pozostaje dokładnie takie samo, jak w chwili, gdy wydawali pierwszą opinię. Oni nie dysponują żadnymi danymi, na podstawie których mogliby odpowiedzieć na dodatkowe pytania - powiedział dziennikarzom po rozprawie Włodzimierz Cimoszewicz, który zgadza się na podawanie danych i jego wizerunku w mediach.
- Być może sąd to czyni z pewnej ostrożności, żeby nikt nie zarzucił, że wnioski prokuratury były lekceważone - dodał. (PAP)
rof/ aba/
