reklama
kategoria: Prawo
29 lipiec 2025

Koniec procesu oskarżonych o nadawanie sygnałów radio-stop na kolei (opis)

zdjęcie: Koniec procesu oskarżonych o nadawanie sygnałów radio-stop na kolei (opis) / v24110335
v24110335
Kar 3,5 oraz 1,5 roku więzienia chce prokuratura w procesie dwóch mężczyzn oskarżonych przed białostockim sądem okręgowym w sprawie nieuprawnionego nadawania sygnałów radio-stop, co spowodowało zatrzymywanie pociągów. We wtorek strony wygłosiły mowy końcowe, wyrok ma ogłoszony 1 sierpnia.
REKLAMA

Oskarżeni to mieszkaniec Białegostoku i Skierniewic, mają 29 i 24 lata. Pierwszy z nich, były policjant, nie przyznaje się do zarzutów, drugi przyznał się jedynie do nadawania sygnałów, ale już nie do tego, że chciał, by doszło do zatrzymania pociągów i stworzenia zagrożenia.

Obaj chcą uniewinnienia. Prokuratura w swoich wnioskach różnicuje kary, chce łagodniejszej dla tego z mężczyzn, który przyznał się do nadawania sygnałów i w wyjaśnieniach opisał okoliczności. Oprócz kar więzienia, od obu chce też po 10 tys. zł nawiązek i świadczeń pieniężnych.

Według aktu oskarżenia podlaskiej delegatury Prokuratury Krajowej, 27 sierpnia 2023 roku mężczyźni ci mieli w różnych odstępach czasu nadawać sygnał uruchamiający w pociągach hamulec bezpieczeństwa. Zatrzymanych lub zagrożonych zatrzymaniem było 18 pociągów towarowych i osobowych wyposażonych w urządzenia systemu radio-stop. Pociągi stanęły m.in. w rejonie Łap i na trasie Sokółka–Szepietowo.

Oskarżeni odpowiadają za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla mienia w wielkich rozmiarach. Wartość zagrożonego mienia prokuratura oszacowała na co najmniej 149 mln zł. Oceniła, że działanie oskarżonych istotnie zakłóciło pracę systemu linii kolejowych w regionie i doszło do sytuacji, która „miała wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób lub mienia w znacznych rozmiarach”.

Obaj mężczyźni zostali zatrzymani w domu na jednym z białostockich osiedli. Znaleziono tam też wtedy sprzęt krótkofalarski. Były policjant odpowiada także za nielegalne przetwarzanie danych osobowych; w jego przypadku wniosek prokuratury o karę łączną 3,5 roku więzienia obejmuje również to przestępstwo.

Z wyjaśnień złożonych w śledztwie wynika, że mężczyźni poznali się podczas krótkofalarskich nasłuchów. Początkowo wymieniali się informacjami technicznymi dotyczącymi swego hobby, potem zaczęli się też odwiedzać.

We wtorek Sąd Okręgowy w Białymstoku przesłuchał ostatniego świadka, zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe.

- To nie było abstrakcyjne, a realne niebezpieczeństwo, te niebezpieczne zdarzenia mogły się wydarzyć - mówił w swoim wystąpieniu prok. Bartłomiej Żakowski, odnosząc się do sytuacji na torach wskutek nieuprawnionego użycia sygnałów radio-stop. Przypominał, że po nadaniu tych sygnałów pociągi zatrzymywały się nagle, było zagrożenie, iż dojdzie do rozerwania się składów, a to doprowadzić by mogło do wypadku. Przywoływał przykłady takich wypadków z przeszłości.

- Trudno określić, czy był to głupi żart - mówił prokurator o działaniach, które śledczy zarzucili oskarżonym. Podkreślał, że doszło do zakłócenia działania systemu teleinformatycznego, a odpowiednie służby musiały podjąć działania weryfikujące, czy rzeczywiście doszło do zagrożenia na torach.

Obrońcy kwestionowali kwalifikację prawną (uważają, że systemu radio-stop nie można uznać za teleinformatyczny), zwracali uwagę, że nie było realnego zagrożenia dla mienia w wielkich rozmiarach i nie było też działań służb zmierzających do wyeliminowania takiego zagrożenia, poza rutynowymi działaniami dyspozytorów czy maszynistów.

W ówczesnej sytuacji politycznej, jaka miała miejsce, byłem dla nich (dla śledczych - PAP) idealną osobą, do tego, aby się wykazać w mediach i wszędzie, gdzie tylko mogli - mówił oskarżony były policjant, użył też określenia „sprawca na siłę”. Mówił, że prokurator „przytacza bajki” na temat jego rzekomej winy oraz że były nawet próby przypisania mu działalności szpiegowskiej na rzecz państw wschodnich.

- Próbowano w każdy możliwy sposób cokolwiek na moją osobę znaleźć, trzymali się chyba zasady, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą - powiedział w ostatnim słowie, prosząc o uniewinnienie; jego obrońca chciał uniewinnienia co do głównego zarzutu oraz umorzenia sprawy w zakresie nielegalnego przetwarzania danych osobowych.

O uniewinnienie poprosił też drugi z oskarżonych i jego obrońca.(PAP)

rof/ agz/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Polsce