Psycholog: rodzice po stracie dziecka potrzebują ciszy i godnych warunków
Specjalny pokój znajduje się na Oddziale Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka. To przestrzeń, w której mogą spędzić ostatnie chwile z dzieckiem, porozmawiać z lekarzami lub po prostu znaleźć odrobinę ciszy.
– Wcześniej rodzice żegnali swoje dzieci na sali OIOM-u, wśród innych maluchów, w otoczeniu sprzętu medycznego, płaczu dzieci, pikających maszyn i rozmów personelu. Choć staraliśmy się zapewnić im prywatność, towarzyszył temu szpitalny gwar. Po jednej szczególnie trudnej sytuacji pomyślałam, że tak nie może być – wspomina PAP specjalistka.
W tamtym przypadku rodzice mogli pożegnać swojego chorego synka jedynie za parawanem, wśród dźwięków pracy oddziału.
– To był moment, w którym zrozumiałam, że potrzebujemy osobnego miejsca. Spokojnego, blisko sal intensywnej terapii, gdzie rodzice mogą być naprawdę sami – powiedziała Kuc.
Po kilku miesiącach udało się znaleźć i przygotować odpowiednie pomieszczenie. Pokój dla rodziców służy nie tylko w chwilach pożegnania, ale także jako miejsce rozmów z lekarzami i psychologiem.
– To przestrzeń dla spotkań - czasem trudnych, czasem ratujących emocjonalnie. Rodzice mogą się tu zatrzymać, ochłonąć po rozmowie z lekarzem, pobyć razem, gdy dziecko jest w ciężkim stanie, albo przedyskutować decyzje, które muszą podjąć – tłumaczyła psycholożka.
Jak podkreśliła, rozmów z rodzicami na oddziale jest bardzo wiele. Często to ona sama inicjuje kontakt.
– Bywa, że rodzice nie proszą o pomoc, tylko stoją przy inkubatorze. Wtedy podchodzę i pytam, czy chcieliby porozmawiać. Jeśli przyjmują zaproszenie, to znaczy, że to właśnie ten moment. Niekiedy emocje są zbyt silne, by zostać samemu – opowiadała Kuc.
Praca psychologa na oddziale intensywnej terapii noworodków zaczyna się często już w pierwszych godzinach po przyjęciu dziecka.
– To moment szoku i przerażenia. Rodzice słyszą trudne diagnozy, mierzą się z bezsilnością i strachem. Staram się im pomóc nazwać te emocje, pokazać, że mają prawo je przeżywać i że nie są w tym sami – wyjaśniła ekspertka.
Najczęściej – jak podkreśliła – rodzicom towarzyszy lęk o przyszłość i pytanie: „dlaczego my?”.
– Na takie pytania nie ma odpowiedzi. Staram się wtedy pokazać, że są w miejscu, gdzie dziecko otrzymuje najlepszą możliwą opiekę, i że nawet w tej trudnej rzeczywistości można odnaleźć małe punkty oparcia – dodała.
Agnieszka Kuc przyznaje, że praca na oddziale, gdzie codziennie mierzy się z cierpieniem i stratą, wymaga odporności, ale też wsparcia dla samych pracowników.
– Najtrudniejsze są momenty bezsilności, gdy wiemy, że dziecka nie da się uratować. Wtedy trzeba się pozbierać, by być dalej dla rodziców i dla zespołu. Dlatego korzystam z superwizji, z rozmów z kolegami po fachu. To konieczne w naszej pracy – podkreśliła.
Psycholożka zaznacza, że w ostatnich latach świadomość znaczenia wsparcia psychologicznego w szpitalach znacznie wzrosła.
– Kiedyś psycholog w szpitalu był postrzegany jako ktoś „od wyjątkowych sytuacji”. Dziś wiadomo, że jego obecność jest niezbędna. W GCZD mamy zespół psychologów, działający także w ramach interwencji kryzysowej. Jesteśmy wzywani na SOR, gdy dochodzi do nagłych, traumatycznych zdarzeń. I to naprawdę działa – powiedziała Kuc.
Pokój dla rodziców hospitalizowanych noworodków działa od kilku miesięcy. To jedno z pierwszych tego typu miejsc w regionie.
Za realizację projektu odpowiada Fundacja Iskierka, a partnerem strategicznym została spółka Mostostal Zabrze S.A., która sfinansowała powstanie pokoju.
GCZD im. Jana Pawła II to jeden z największych szpitali dziecięcych w Polsce. Funkcjonują w nim 24 poradnie specjalistyczne i 16 oddziałów szpitalnych. Rocznie placówka przyjmuje ok. 17 tys. pacjentów na oddziały szpitalne, udziela 60 tys. specjalistycznych porad ambulatoryjnych i 35 tys. świadczeń w szpitalnym oddziale ratunkowym.(PAP)
jms/ jann/ lm/
Polska, Katowice




