Hołownia: nie ma miejsca dla „patoposłów” na terenie zarządzanym przez Kancelarię Sejmu
Krajewski w poniedziałek w Radiu ZET odniósł się do doniesień o awanturach i spożywaniu alkoholu w hotelu poselskim. Powiedział, że zdecydował się po sześciu latach wyprowadzić z hotelu sejmowego i mieszka w wynajętym mieszkaniu. - W ostatnim czasie pojawili się patoposłowie, tak to trzeba nazwać (...). Ja nie będę mówił o kogo chodzi, z nazwiska nie będę mówił, ale to są posłowie (podczas sprawowanej przez siebie) pierwszej kadencji - powiedział Krajewski.
We wtorek dziennikarze pytali marszałka Sejmu o tę wypowiedź polityka PSL oraz czy Kancelaria Sejmu sprawuje jakiś nadzór nad Domem Poselskim.
Hołownia odparł, że przed dwa lata sprawowania funkcji marszałka Sejmu podpisał wiele zgód na to, żeby posłowie z różnych powodów, najczęściej zdrowotnych, mogli mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu, a nie w hotelu poselskim. Dodał, że nigdy nie spotkał się z taką motywacją, jaką przedstawił Krajewski.
- Zwykle były to motywacje zdrowotne, ale motywacji z otoczenia patoposłów jeszcze nie było. Mam nadzieję, że minister Krajewski skieruje do mnie pismo w tej sprawie i opisze, kto go nękał, kto sprawił mu dyskomfort, kto swoim sąsiedztwem doprowadził do tego, że poczuł się w obowiązku wygłosić taką tezę. Żadne pismo od pana ministra do mnie jeszcze w tej sprawie nie wpłynęło, ale mam nadzieję, że wpłynie - powiedział marszałek Sejmu.
Zapewnił, że z pewnością porozmawia z politykiem PSL. - Nie ma miejsca dla patoposłów i w ogóle dla żadnych patologii na terenie zarządzanym przez Kancelarię Sejmu. Staramy się reagować w każdej sytuacji (...) widziałem raporty Straży Marszałkowskiej o różnych ekscesach, które tu czy ówdzie zachodziły, staramy się zawsze interweniować, rozmawiać, przekonywać - powiedział marszałek Sejmu.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że „ktoś ich (posłów) wybiera” i wyraził nadzieję, że wyborcy podejmując decyzje będą mieli na względzie również zachowanie swoich przedstawicieli w Sejmie.
Hołownia powiedział, że „nie można wprowadzać jakiegoś internatu w Domu Poselskim” i „nie będzie tak, że będzie dyżurny wicemarszałek na każdym piętrze, który będzie chodził i sprawdzał, o której (godzinie posłowie) gaszą światło i czy umyli zęby”. - To nie jest internat, to jest Dom Poselski, to jest miejsce, w którym posłowie przyjeżdżający z całej Polski mogą odpocząć po pracy, którą wykonują, wielu przyjeżdża z rodzinami, z dziećmi - zwrócił uwagę Hołownia.
Zapewnił, że wyraża „stanowcze nie” wobec „patoposłów”. Dodał, że oczekuje od ministra Krajewskiego, że opowie mu, nawet w bardzo dyskretnej formie, o tym, co go spotkało. - Tylko się dziwię, że to minister Krajewski, to jest kawał chłopa, bardzo asertywny, więc nie wyobrażam sobie, że ktoś w ogóle z jakąkolwiek patointencją mógłby do niego podejść i nie mieć potem straty, uszczerbku na zdrowiu przede wszystkim, bo to jest naprawdę solidny, podlaski chłop - powiedział o Krajewskim marszałek Sejmu.
Zakwaterowanie w Domu Poselskim przysługuje posłom, którzy nie są zameldowani na pobyt stały w Warszawie i nie posiadają prawa do lokalu w tym mieście. Po rozpoczęciu kadencji Sejmu kluby i koła poselskie zgłaszają dyrektorowi Domu Poselskiego wnioski o zakwaterowanie poszczególnych posłów w ramach posiadanych parytetów. Rozdziału pokoi w Domu Poselskim dokonują kluby i koła, proporcjonalnie do liczby należących do nich posłów, którym przysługuje zakwaterowanie w tym obiekcie. (PAP)
kos/ mok/
Polska, Warszawa
