Ekspert: modernizacja wojska w coraz większym stopniu oparta o dług; od 2028 r. pieniędzy może zabraknąć
Na ukończeniu są prace legislacyjne nad budżetem państwa na przyszły rok. Ustawa budżetowa po pracach w Senacie, który zaproponował do niej poprawki wraca do Sejmu. Według założeń, na obronność w 2026 roku zostanie przeznaczone rekordowe ponad 200 mld zł, co ma się przełożyć na ponad 4,8 proc. PKB i ok 21,7 proc. całkowitych wydatków państwa. Wydatki te mają dwa źródła - zarządzaną przez MON część budżetu państwa, a także Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych - zarządzany przez BGK instrument, którego celem jest wsparcie finansowania modernizacji technicznej polskich Sił Zbrojnych, w tym przede wszystkim zakupy nowego sprzętu.
W rozmowie z PAP analityk Tomasz Dmitruk z „Dziennika Zbrojnego”, specjalista m.in. w dziedzinie finansowania Sił Zbrojnych, zwrócił uwagę, że te wydatki to jedynie plan: o ile bowiem co roku plan wydatków z części budżetowej udaje się MON zrealizować w całości lub niemal w całości, to coroczne wykonanie planu wydatków Z FWSZ dotąd było dość dalekie od 100 proc. planu.
Według analityka, z dokumentów publikowanych przez resort finansów można wywnioskować, że spodziewana realizacja wydatków z FWSZ wyniesie w bieżącym roku ok. 60-70 proc. planu, co przełoży się na wydatki mniejsze o ok. 25-30 mld zł. Podobne wyniki - przypomniał - Fundusz osiągał również w 2024 roku, a wcześniej procentowe wykonanie było jeszcze niższe.
Dmitruk zauważył, że wydatki z budżetu planowane są na poziomie ok. 125 mld zł (z czego ok. 3,3 mld zł to planowana wpłata do FWSZ), wydatki z FWSZ zaś na poziomie ok. 79 mld zł, wraz z wpłatą z budżetu - oznacza to, że rząd planuje wydać na obronność 3 proc. PKB z budżetu i 1,8 proc. PKB z Funduszu. Jak wskazał ekspert, realizacja FWSZ uzależniona jest m.in. od tego, czy rządowi uda się uzyskać korzystne finansowanie - np. nisko oprocentowane kredyty - na poszczególne zamówienia sprzętu wojskowego.
Ekspert zauważył, że FWSZ z roku na rok staje się coraz istotniejszym źródłem finansowania kontraktów na nowy sprzęt wojskowy, podczas gdy wydatki z budżetu w coraz większym stopniu idą na bieżące utrzymanie wojska i obsługę generowanego przez FWSZ długu.
Według Dmitruka, obecnie Agencja Uzbrojenia - czyli instytucja odpowiedzialna za zakupy nowego sprzętu dla Wojska Polskiego - realizuje kontrakty warte ponad 600 mld zł, z czego - jak ocenił – ok. 150 mld zł to kwota już zapłacona, a ponad 450 mld zł to kwota pozostała do spłacenia w najbliższych latach. Do tego - dodał - ponad 60 proc. kwoty pozostałej do spłaty ulokowana jest w ramach Funduszu. - Czyli będzie trzeba na ten cel zaciągnąć dług, który w następnych latach ze swoich środków budżetowych spłacać ma resort obrony - podkreślił ekspert.
Jak mówił, polski resort finansów stoi na stanowisku, że za spłatę długu FWSZ powinno odpowiadać ze swoich środków budżetowych Ministerstwo Obrony Narodowej. Jednakże, roczny koszt obsługi zadłużenia FWSZ według prognoz Najwyższej Izby Kontroli ma wynieść ponad 40 mld zł, poczynając od 2028 roku.
W sytuacji, gdy za spłatę tej kwoty miałoby odpowiadać MON - tłumaczył ekspert - pod znakiem zapytania mogłyby stanąć wszelkie dalsze zakupy sprzętu dla wojska, gdyż spłata długu będzie pochłaniać większość lub niemal wszystkie środki, którymi dysponuje na modernizację armii resort w części z budżetu państwa. Aby możliwe były dalsze zakupy, konieczne będzie pozyskanie dodatkowych środków dłużnych.
W obliczu rosnącego zadłużenia (zarówno państwowego długu publicznego PDP jak i długu sektora instytucji rządowych i samorządowych EDP) - które może zbliżyć się w najbliższych latach do limitu 60 proc. PKB na dany rok - dalsze wydatki na nowy sprzęt dla Wojska Polskiego mogą stanąć pod znakiem zapytania, bowiem wzrost zadłużenia FWSZ ma bezpośredni wpływ na wzrost długu EDP. Dmitruk zwrócił jednak uwagę, że wzrost zadłużenia państwa wynikał dotąd tylko w stosunkowo niewielkiej części ze zwiększonych wydatków na obronność. O ile od początku 2022 roku do końca III kwartału 2025 roku dług EDP wzrósł o aż 811 mld zł, to zadłużenie FWSZ stanowiło jedynie 7,5 proc. tej kwoty (tj. 61 mld zł).
Do pewnego stopnia sytuację uratować może unijny instrument SAFE, w ramach którego Polska może otrzymać ponad 43 mld euro na dalsze projekty modernizacyjne armii. Pieniądze te jednak to także pożyczki - zaznaczył ekspert - które państwo będzie musiało prędzej czy później spłacić. Dmitruk ocenił, że uruchomienie tych środków może odsunąć o 2-3 lata moment, gdy zabraknie środków na dalsze zakupy sprzętu, natomiast pożyczki z SAFE będą zwiększały dług państwa (tj. EDP) tak samo jak inne kredyty z FWSZ. Plusem jest natomiast - ocenił analityk - odroczenie o 10 lat rozpoczęcia spłaty kapitału, niskie oprocentowanie oraz możliwość rozciągnięcia spłat do 2070 roku.
Jak mówił Dmitruk, w tej sytuacji resort finansów będzie prawdopodobnie dążył do ograniczenia zaciągania dalszych kredytów na sprzęt wojskowy w ramach FWSZ, by utrzymać w ryzach całość długu publicznego. Dmitruk ocenił też, że w sytuacji, gdy budżet MON będzie w coraz większym stopniu przeznaczany na utrzymanie wojska i obsługę długu, a resort finansów będzie ograniczał możliwość zaciągania nowych kredytów i nie będzie chciał wydatkować na obronność z budżetu państwa więcej niż 3% PKB, dalsza modernizacja wojska może stanąć pod znakiem zapytania.
Pytany, czy obecne perspektywy finansowe dla MON i wojska pozwalają na taką rozbudowę Wojska Polskiego, jaka jest obecnie planowana - tj. do 300 tys. żołnierzy i 6 dywizji wojsk lądowych - Dmitruk powiedział, że nie wydaje się to realne; jak ocenił, przy obecnym poziomie wydatków możliwe jest porządne wyposażenie 4 dywizji wojsk lądowych, uzupełnionych jakąś formą struktur rezerwowych.
Według szacunków eksperta, sprzęt, na który zapotrzebowanie deklarują w perspektywie do 2035 roku Siły Zbrojny RP, a który nie został jeszcze zamówiony, to koszt kolejnych ponad 500 mld zł; wchodzą w to np. kolejne dwie eskadry samolotów bojowych czy tankowce powietrzne i samoloty transportowe, radary Sajna, dziesiątki nowych śmigłowców różnych rodzajów, jak również setki nowych wozów bojowych, w tym Rosomaki, Borsuki i kolejne czołgi K2PL.
Dmitruk zwrócił też uwagę, że coraz większą częścią wydatków MON są wydatki na bieżące utrzymanie wojska. - Można bezpiecznie ocenić, że po 2028 roku budżet MON będzie służył głównie do pokrycia kosztów bieżących utrzymania żołnierzy, ich wyżywienia, zaopatrzenia, szkolenia czy emerytur oraz kosztów eksploatacji sprzętu, plus kosztów spłaty zadłużenia FWSZ - mówił.
Jak ocenił, taki scenariusz zakłada de facto wstrzymanie modernizacji wojska. - Jeżeli ma być jakiś rozwój, dalsze zakupy sprzętu, będzie to musiało być pokryte z FWSZ albo SAFE. Czyli znowu na kredyt - zauważył analityk.
Dmitruk zwrócił jednak uwagę, że zaciągane teraz długi mogą okazać się w przyszłości mniejszym niż obecnie obciążeniem - w sytuacji, w której polska gospodarka oraz wydolność finansowa państwa będą konsekwentnie rosnąć. Inny scenariusz to hipotetyczne zmniejszenie zagrożeń i stabilizacja sytuacji międzynarodowej - tak, by wielkie wydatki na obronność nie musiały już być priorytetem rządu, na co jednak szanse są niewielkie.
Jak mówił, rozstrzygnięcie, ile tak naprawdę polskie państwo powinno przeznaczać na obronność i modernizację wojska, sprowadza się do decyzji, w jakim stopniu to MON powinno wskazywać Ministerstwu Finansów, ile środków potrzebuje do skutecznej obrony - a zadaniem MF ma być znalezienie tych środków - a na ile to resort finansów powinien wskazywać MON, ile państwo jest w stanie przeznaczyć na zbrojenia.
- Oczywiście optymalne rozwiązanie najpewniej leży gdzieś pośrodku. Potrzebny jest stały dialog między MON a MF, ile pieniędzy można wydać na obronność, nie zabijając gospodarki czy kwestii społecznych. Obecnie sytuacja jest już napięta. (...) Na razie pewnie SAFE będzie kołem ratunkowym i do 2027 roku - gdy odbędą się wybory - uda się utrzymać pozorną stabilizację nakładów na obronność, ale rozwoju Wojska Polskiego na kredyt nie da się prowadzić w dłużej perspektywie - przestrzegł Dmitruk.
Mikołaj Małecki(PAP)
mml/ par/
Polska, Warszawa




